Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: prześladowanie zwolennika miłości międzygatunkowej

Autor: moonshine   Data: 2012-08-28, 00:17:48               

No cóż, Magdalenaban, wydawało mi się, że jaśniej już nie można napisać i że każdy, nawet średnio inteligentny człowiek, musi po prostu zrozumieć, o co chodzi... A Ty dalej nie rozumiesz...

Oczywiście, że chodzi o miłość... A skąd wiadomo, że w związkach jednopłciowych chodzi o miłość, a nie na przykład, o (mniejsza z tym, zdrowe, czy niezdrowe) pożądanie seksualne? Bo homoseksualiści tak twierdzą. No oczywiście, skoro homoseksualiści tak twierdzą, że chodzi im o miłość, to powątpiewanie w to jest niegodne człowieka postępowego i świadczy o braku tolerancji i homofobii... A więc niewątpliwie chodzi im o miłość. ;-)

A czy zawsze, gdy mężczyzna twierdzi, że kocha np. kobietę, to chodzi mu o miłość? No nie, naturalnie, w związkach heteroseksualnych istnieje pożądanie bez miłości i niekiedy mężczyźni okłamują kobiety w tej sprawie: twierdzą, że chodzi im o miłość, a tak naprawdę chodzi im o seks. Powątpiewanie w deklaracje mężczyzny w takich sytuacjach może być wyrazem zdrowego rozsądku. No ale w związkach między mężczyznami musi być inaczej, prawda? Jak mężczyzna twierdzi, że kocha innego mężczyznę, to po prostu musi być miłość, a powątpiewanie w to jest nieetyczne i jest wyrazem homofobii i nietolerancji. Jest niegodne postępowca.

A jak najlepiej wyraża się miłość? Dawaniem kwiatów, prezentów, trzymaniem za rękę, przytulaniem, troszczeniem się o drugą osobę...? Nie. Miłość, jak wiadomo każdemu postępowemu człowiekowi, najlepiej wyraża się poprzez penetrację kiszki stolcowej. Ktoś, kto twierdzi inaczej, jest paskudnym homofobem, który nie rozumie miłości!

A co z sytuacją, jeśli mężczyzna twierdzi, że kocha więcej, niż jedną kobietę? W sercu mężczyzny, jak wiadomo, wiele kobiet się może zmieścić... Jeśli zechce on nie tylko uprawiać z nimi seks (co jest często spotykane w Europie) ale poślubić jednocześnie kilka kobiet, biorąc odpowiedzialność za ich utrzymanie i za wspólne potomstwo (jak wiemy, takie sytuacje są czymś normalnym w krajach arabskich)? Wydawałoby się nawet, że taki arabski poligamista jest dużo bardziej odpowiedzialny od europejskiego donżuana, skaczącego z kwiatka na kwiatek... Nie ośmielamy się wątpić, jeśli mężczyzna twierdzi, że kocha innego mężczyznę, ale czy możemy powątpiewać w miłość do kilku kobiet naraz, jeśli idzie za taką poważną deklaracją gotowość do ponoszenia odpowiedzialności za te kobiety i za wspólne potomstwo? Nb. arabskie, poligamiczne małżeństwa są dużo bardziej trwałe od związków homoseksualnych... W dodatku nie ulega żadnej wątpliwości, że poligamia żadną perwersją nie jest...

To też musi być miłość! ;-)

Więc jak, w imię czego im tego zabronić? Dlaczego w nietolerancyjnej Europie poligamia karana jest więzieniem?

Przejdźmy teraz do kwestii miłośników zwierząt. Nie ulega wątpliwości, że wiele osób kocha zwierzęta, traktując ich jak członków rodziny. Jeśli więc jakiś miłośnik zwierząt zechce wyrazić swoją miłość za pomocą penetracji kiszki stolcowej zwierzaka, w imię czego chcesz mu tego zabronić?

Może powiesz, że to nie miłość, lecz perwersja. Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Swojego, subiektywnego widzimisię? Swoich estetycznych odczuć? Na tak wątłej podstawie chcesz zaprzeczać czyimś deklaracjom miłości? Jakim prawem chcesz decydować za innych, że to, co oni czują, nie jest miłością, lecz perwersją seksualną? ;-)

A teraz kolej na miłośników roślin... Pewien Anglik twierdzi, że kocha swoją choinkę. Wprawdzie nie może udowodnić swojej miłości tak, jak robią to homoseksualiści (przez penetrację kiszki stolcowej, co jak wiadomo, jest najlepszym dowodem miłości), ale niewątpliwie wyrazem jego uczuć jest pierścionek zaręczynowy, który kupił dla swojego drzewka. Chce się z nim także ożenić... Czyż nie jest to dostateczny wyraz miłości? A jeśli w to powątpiewasz, to na jakiej podstawie? ;-)

Być może cierpisz na zoofobię i dendrofobię, stąd nie rozumiesz miłości innej, niż miłość człowieka do człowieka? ;-)

A więc znów wracamy do kryteriów, na podstawie których decydujemy, co jest miłością, a co perwersją seksualną. Jeśli odrzucamy Biblię, to na czym mamy się oprzeć? Na deklaracjach WHO? No dobrze, a na czym opierają się deklaracje WHO? Według jakich kryteriów lekarze chcą decydować, co jest miłością, a co perwersją? Według kryterium zdrowia? Jeśli tak, to penetracja kiszki stolcowej jest bardzo niezdrowa, w odróżnieniu od zakładania pierścionka na gałązkę choinki...

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku